O kalibracji monitora słów kilka

X-Rite i1 Display Pro

Zamiast wstępu
Od pewnego czasu mam do dyspozycji kalibrator marki X-Rite, a dokładniej model i1 Display Pro. Nie jest to mój pierwszy kontakt z urządzeniami tej firmy, Color Checker Passport posiadam od dawna a i wcześniej zdarzyło mi się kalibrować monitory tym oraz innymi modelami. Doskonale pamiętam czas, gdy kluczem do lepszej fotografii wydawał mi się przede wszystkim lepszy aparat, lepszy obiektyw no i wiadomo, synonim profesjonalisty – skalibrowany monitor. I dzisiaj kilka słów właśnie o tym ostatnim.

Monitor dla fotografa

Zacząłem z przekąsem o tym kalibrowanym monitorze, jako bramie do świata profesjonalnej fotografii, ale temat jest bardziej złożony. Śmiało powiem, że monitor z przestrzenią Adobe RGB, szerokogamutowy otworzył mi oczy na kolor na moich zdjęciach. Czy polecę innym fotografom zakup takiego monitora? O, tak! Zdecydowanie! Czy niezbędnym dodatkiem do niego będzie zakup dodatkowego gadżetu w postaci kalibratora? Niekoniecznie.

Monitor szerokogamutowy pozwolił mi zobaczyć więcej na własnych zdjęciach. Nagle się okazało, że kolory tam są, tylko ich wcześniej nie widziałem. Przejścia tonalne, szczegóły w światłach, szczegóły w cieniach. Dobry monitor potrafi pokazać to wszystko i przysłowiowe suwaczki w Lightroomie czy zwłaszcza w Capture One Pro potrafią pokazać potęgę! I pazurki, bo dopiero teraz człowiek widzi, jaką sieczkę potrafił pokazać wcześniej 😉

Kalibracja monitora – co ludziom się wydaje

Panuje powszechne przekonanie, że dopiero po kalibracji monitor pokazuje prawdziwe i wierne kolory, dopiero wtedy nadaje się do użycia. Ba, słyszałem nawet, że po kalibracji kolory są żywe a obraz odpowiednio nasycony. Wiecie co, to taka pół legenda, a pół prawda. A pół nieprawda.

Każdy nowoczesny monitor graficzny jest wstępnie, fabrycznie kalibrowany. Te z mniejszą przestrzenią kolorystyczną, ale od wiodących producentów, również. Taki monitor wyciągamy z pudła, stawiamy na stole, podłączamy komputer, odpalamy foty z Biblioteki Lightroom i na usta ciśnie się automatycznie „O! Motyla noga!”. Obraz jest piękny! Kolor cudowny, ciepły, nasycony – coś wspaniałego! Obrazki w galeriach na 500px wyglądają bajecznie, nawet gry wyglądają fantastycznie (tutaj się zastrzegę, że mówię o Diablo III, w nic innego nie grałem.)

Takim obrazem cieszyłem się chyba dwa lata i niezmiennie, każdego dnia siadałem przed moim ekranem z uśmiechem, ciesząc się obrazem. Serio, jasny, ciepły, żywy ekran działa jak antydepresant. Dopiero po długim czasie zacząłem się zastanawiać, że coś może być nie tak z moim obrazem. Rzecz jasna bagatelizowałem uwagi z zewnątrz, że na moich fotach są przepały – wiedziałem, że ich nie ma. Wiedziałem, bo sprawdzałem kroplomierzem w Photoshopie i  w i d z i a ł e m  detal nawet w tych najjaśniejszych partiach moich zdjęć. Owszem, na telefonach znajomych moje zdjęcia wyglądały inaczej, ale kto by się przejmował, prawda? W końcu mam szerokogamutowy monitor, wiem, że mam dobrze, co może być nie tak?

Tutaj warto się zastanowić – dla kogo robisz fotografie? Dla siebie? To po co je pokazujesz? Dla innych? To może warto zadbać o to, by „tym innym” twoje zdjęcia wyświetlały się jak najlepiej?

Wypożyczyłem więc kalibrator, dokształciłem się i przeprowadziłem proces kalibracji zgodnie z regułami sztuki. Dwie rzeczy wyszły na jaw: miałem za ciemno ustawiony monitor, bo świecił tylko na 80cd/m2 (osiemdziesiąt kandeli na metr kwadratowy – nie ma się co zagłębiać w temat, trzeba zapamiętać tą jednostkę) a mój punkt bieli był ustawiony na 5500K (pięć tysięcy pięćset Kelvinów). Dlatego widziałem szczegóły w światłach tak dobrze, dlatego tak bardzo rozjaśniałem moje highlightsy, a przede wszystkim, tak bardzo mi się podobał mój ciepły, żywy obraz – bo był ciepły w stosunku do tego, co macie na swoich ekranach i telefonach!

Norma mówi, że współczesne urządzenia wyświetlające standardowo kalibruje się do punktu bieli D65 i 120cd/m2. Tak skalibrowany monitor pokazuje obraz bardzo jasny i w sumie chłodny. Przejście z D55 na D65 (czyli ciepłego, żółciutkiego 5500ºK na biały, chłodny 6500ºK) po prostu boli. Fizycznie mnie to bolało i po kilku godzinach powiedziałem – dość. Dziękuję za obraz, przed którym wcale nie chce mi się siedzieć i za zdjęcia, które wyglądają na wyprane z koloru.

Tak minął rok – moje zdjęcia przestały mieć przepały w higlightsach, ale na moim monitorze kolor był zupełnie inny, niż na Twoim. To też mnie bolało. Bolało coraz bardziej, bo i coraz więcej zdjęć oddawałem klientom, a w takiej sytuacji naturalnym jest, że foty mają się podobać klientom. Na ich urządzeniach. Przeprosiłem się zatem z i1 Display Pro, wygenerowałem sobie nowy profil i tak teraz siedzę, pochlipując, przed jasnym, zimnym obrazem. Ale klienci są zadowoleni 🙂

Zanim zaczniemy kalibrację monitora

Jak zawsze, standard nie jest jeden, jest ich kilka. Każdy równie ważny, bo standaryzujący proces do innych zastosowań. W naszym przypadku, fotografów publikujących do Webu, skupimy się na jednym, ale wspomnę też o drugim, równie ważnym.

  1. Możemy przeprowadzić kalibrację monitora przeznaczonego do pracy nad zdjęciami publikowanymi w Internecie, czyli oglądanych na innych urządzeniach wyświetlających, albo
  2. Możemy przeprowadzić kalibrację monitora do pracy nad zdjęciami, które planujemy wydrukować.

Podstawowa różnica – odbitki, czyli papier – nie świecą. Będą tak jasne, ile białego papieru będzie przebijać z pod farby/tuszy. A i biel papieru może być (i jest) dla różnych papierów, różna.

Standard dla urządzeń wyświetlających to: D65 120cd/m2
Standard dla urządzeń drukujących to: D50 80cd/m2

Prawda taka, że zawodowo pracujący fotograf, oddający efekty swojej pracy zarówno w wersji elektronicznej jak i w formie drukowanych albumów czy odbitek, powinien skalibrować swój monitor do dwóch tych standardów. Jeśli chcesz otrzymać powtarzalny, profesjonalny materiał na obu tych polach, musisz przestawić swój monitor na odpowiedni profil przed pracą do konkretnych zastosowań. Wybrane monitory pozwalają na to w prosty i wygodny sposób. Jeśli nie masz takiego monitora, musisz przestawić punkt bieli ręcznie, a dopiero potem zmienić profil w odpowiednim miejscu systemu operacyjnego.

Kalibracja monitora dla fotografa

Przypomnę, po co kalibrujemy monitory: by ten sam obraz wyświetlany na różnych, ale skalibrowanych monitorach, wyglądał tak samo.

Za chwilkę pokażę Ci proces kalibracji urządzeniem i1 Display Pro zarządzanym przez oprogramowanie i1Profiler. Gdybyś jednak, czytelniku, nie dostrzegł tego do tej pory, napiszę wprost: może się okazać, że obraz po kalibracji będzie słabszy, niż wcześniej.

tl;dr

Pracuj na skalibrowanym monitorze, jeśli twoja praca ma być profesjonalna i  powtarzalna.

Nawet, jeśli twój klient nie ma skalibrowanego monitora bezpiecznie jest założyć, że ten monitor został skalibrowany fabrycznie do światowych standardów; jeśli nie jest to monitor z wysokiej półki, odwzorowanie barwy prawdopodobnie będzie gdzieś od tych standardów odbiegać. Co innego jednak oglądać prawidłowo wywołane zdjęcie na monitorze, który mija się z prawdą o przysłowiowy cal, niż na tym samym monitorze oglądać zdjęcie wywołane na innym monitorze, mijającym się z prawdą też o cal, ale w drugą stronę.

Zestaw do kalibracji i1 Display Pro składa się z urządzenia z ruchomą pokrywą pod którą jest soczewka i czujnik, które podłączamy do komputera kablem ze złączem USB oraz oprogramowania sterującego naszym czujnikiem. Oprogramowanie prowadzi nas za rękę przez cały proces kalibracji, ale warto wcześniej zapoznać się z dokumentacją, lub po prostu popatrzeć, jak robią to inni.

Urządzenia, jakimi się będziemy posługiwać; szara karta z X-Rite Color Checker służy mi tylko jako punkt odniesienia na tych zdjęciach, nie bierze udziału w procesie kalibracji:

Proces kalibracji jest prosty i trwa kilka minut. Po wstępnym odsłonięciu pokrywy i zawieszeniu czujnika, wystarczy dosłownie parę kliknięć z wyborem standardu, do jakiego chcemy nasz monitor kalibrować i rozpoczynamy proces kalibracji. W trakcie będziemy proszeni o ręczne skorygowanie ogólnej jasności monitora, po czym ekran zacznie wyświetlać kolor wg zadanych mu przez program parametrów, czujnik ten kolor zmierzy i zapisze stosowne poprawki do pliku z naszym profilem *.icc W zależności, czy wybierzmy małą czy dużą ilość próbek, cała operacja będzie trwała kilka lub kilkanaście minut.

Na samym końcu program i1Profiler poprosi, by zdjąć czujnik z ekranu i postawić go obok monitora. Nastąpi pomiar ilość światła otoczenia, by można było wprowadzić korekcję do ogólnej jasności obrazu.

Tutaj uwaga: kalibracji dokonujemy w warunkach, w jakich będziemy pracować.

Rzecz jasna, w idealnych warunkach dysponujemy pomieszczeniem bez dostępu światła dziennego – które jest zmienne – a oświetlenie w naszym miejscu pracy mamy stałe i świecimy sobie lampami z dużym współczynnikiem RA. Ten współczynnik określa, ile koloru faktycznie jest w świetle emitowanym przez lampę/żarówkę. Wyobraźcie sobie sytuację, że oglądacie zdjęcie na monitorze, ale nasycenie kolorów zostało zdjęte o 20%. To bardzo, bardzo widoczna zmiana, prawda? No to teraz chwila zastanowienia: ile koloru widzimy i/lub możemy zarejestrować na zdjęciu, jeśli oświetlimy modela/obiekt/pomieszczenie żarówkami z Ra=80? Słabo to wygląda, prawda? Kiedy ostatnio sprawdzaliście, ile widma w swoim świetle mają żarówki, przy których obrabiacie zdjęcia?

Znalazłem trzy pudełka: kompaktówkę Osram, LEDa Lexman i żarówkę używaną standardowo przy pracy w studio ze światłem stałym; kompakt Osram ma Ra≦80, żarówka ledowa Lexman tak samo, tylko ta chińska żarówka studyjna ma Ra≦91.

Znalazłem też w szufladzie wzorniki, jakich dobrych parę lat temu używałem do kalibracji skanera Linotype Hell (firma córka Heildelberg). Patrzę na nie z rozrzewnieniem i przypominam sobie, że wyniosłem na śmietnik w 100% sprawny skaner, za który zapłaciłem ponad $500, bo miał tylko złącze SCSI i nie było już do czego go podłączać. Pomijam, że od lat go nie używałem, to i tak mi żal. Ładny przedmiot, który zarobił na siebie i zwrócił się po wielokroć, ech…

Color Input Target
Color Input Target

Widzicie, że otoczka właściwej próbki kolorów na każdym zdjęciu ma inny kolor? A za każdym razem jest to oficjalny „szary”, punkt odniesienia kalibracji. Dlatego mówi się o „systemach” kalibracji – wzorzec i software muszą być ze sobą kompatybilne, wtedy dopiero mogą stworzyć sprawnie działający system.

 

Tylko zasygnalizowałem problem, a są miejsca w sieci, gdzie o tych sprawach piszą dokładniej.

 

 

3 komentarze O kalibracji monitora słów kilka

  1. I właśnie takie artykuły należy czytać by mieć świadomość co może z monitorem być nie tak na wstępie i dlaczego „na telefonie wygląda inaczej” 🙂
    Świadomość!

  2. Świetny artykuł, ale mam pytanie, jaka jest różnica między kalibracją do jasności 80cd vs 120cd, od niedawna mam pierwszy lepszy monitor skalibrowany do 80cd i 6000 K, wiem że standard to D65, ale tak mi doradzono i jest to złoty środek do neta, wydruku i obraz jest przyjemniejszy. Generalnie przechodziłem przez podobną drogę, chodź miałem zjadliwy monitor Eizo, ale niestety go niekalibrowalem przez 10 lat przez co zdjęcia są rozjechane tonalnie, za jasne itp. 😉. Dziwę się że miał Pan wcześniej ustawiony monitor na D55( już dawno nie ma takich zaleceń nawet do wydruku, chodź to zależy od papieru) , ja cały czas na D60. Więc moje pytanie, co tracę kalibrujący do 80cd a nie 120cd?

    • Paweł, dziękuję Ci za dobre słowo. Dzisiaj napisałbym ten artykuł inaczej, dlatego że w tej chwili pracuję już na trzecim, profesjonalnym, monitorze z opcją kalibracji. Ten, o którym pisałem w tym artykule, profesjonalnym okazał się być tylko z nazwy :/ Drogo mnie to kosztowało, ale cóż, człowiek uczy się na błędach…
      Od dwóch lat pracuję przy D65 ale różnych poziomach luminacji; w nocy ustawiam 80 lub 100cd/m2, w dzień ustawiam 120cd/m2. Pracuję w domowym burze i mam tutaj bardzo jasno (bo bardzo lubię jasne pomieszczenia do pracy) ale mam świadomość tego, że pomieszczenie do pracy z kolorem powinno być oświetlone zawsze w ten sam sposób. Nie napiszę „nie mam takiego komfortu”, bo siedząc po całych dniach i nocach w takim pomieszczeniu pewnie bym oszalał 😉 Zmieniając poziom jasności dzień/noc staram zapewnić sobie w miarę podobną widoczność szczegółów w światłach i cieniach na swoich zdjęciach.
      Co tracisz pracując przy 80cd/m2? Może się okazać, że tak jak u mnie wcześniej, będziesz rozjaśniał zdjęcia, by dobrze wyglądały w jasny dzień na Twoim ekranie, a Twoja publiczność, patrząca na te same foty na smartfonach rozjaśnionych na maksa będzie mówić: masz przepały 😉