A w zasadzie – w domowym studio.
Zamiast wstępu
Tak się złożyło, że musieliśmy razem z Małgonetą wyrobić sobie nowe dowody osobiste. Pobraliśmy formularz ze strony Ministerstwa, wydrukowaliśmy, wypełniliśmy, podpisaliśmy. Proste. Mniej oczywista była dla mnie kwestia: gdzie zrobimy zdjęcia do dowodów? Małgoneta nie miała jednak żadnych wątpliwości: – Jak to, gdzie? – obruszyła się. – Sami sobie zrobimy!
Jeżeli szukasz konkretnej recepty kliknij tutaj, w każdym innym przypadku zapraszam do opowieści.
Wizyta w zakładzie fotograficznym
Zrobiliśmy zdjęcia, ale by osobiście złożyć wniosek w Urzędzie, należy dołączyć odpowiednio przycięte, kolorowe zdjęcie; czyli potrzebuję wydrukować moje cyfrowe pliki. Od czasu do czasu odwiedzam pobliski Zakład Fotograficzny, zwykle po to, by szybko wydrukować zdjęcie nad którym pracuję i które chcę zobaczyć na papierze. Za każdym razem spotyka mnie tam godna całej opowieści przygoda. Tak było i tym razem.
Według otrzymanych od Zakładu wytycznych przygotowałem wiadomość e-mail ze zdjęciami w roli załącznika i krótką wiadomością: „Dzień dobry, potrzebuję wydrukować oba zdjęcia z załącznika w formacie „dowodowym”, najchętniej po dwie sztuki każdego z nich. Kiedy będę mógł odebrać fotografie i ile to będzie kosztowało?”
Chcieli e-mailem, dostali e-mailem, ale myślę – zadzwonię. Miła pani posłuchała, co mam do powiedzenia i powiedziała mi: „Jutro przed południem, pięć złotych. Ale nie mam żadnego emaila od pana, proszę zadzwonić za kwadrans.”
Kwadrans mija, dzwonię. Moja wiadomość dotarła: „Ale duże zdjęcie pan przesłał! Trzeba było zmniejszyć.” Mówię, że nie wiem, jakie macie wymagania co do druku, co będę sam zmniejszał, Wy zrobicie to najlepiej, bo znacie swoje urządzenia. Rozmowa była krótka i konkretna, umówiliśmy się na odebranie zdjęć nazajutrz, chwilę po jedenastej.
Następnego dnia, punkt dwunasta, wchodzimy do zakładu, grzecznie się witam, przedstawiam i mówię, że na jedenastą miałem po zdjęcia przyjść.
– Pani zdjęcie już jest, ale pana jeszcze nie ma – słyszę. Myślę sobie, jakaś poważna akcja z takim zdjęciem, ale nie. – Wczoraj w załączniku widziałam tylko jedno zdjęcie, nie dwa, bo duże było. Dlatego tylko pierwsze wydrukowaliśmy i na drugie trzeba kwadrans zaczekać – pani wyjaśniła sprawę.
Jesteśmy w drodze do Urzędu, mamy dużo czasu, więc spokojnie, usiądziemy zaczekamy. Nie ma się po co denerwować, prawda.
– Pani na zdjęciu wyszła bardzo ładnie, naturalnie. – Miła pani z zakładu zaczyna mówić. – Ale pan, to nie wiem, czy zdjęcie przyjmą, bo pan jakiś szemrany wyszedł. – Wzdrygam się, ale słucham, nie przerywam. – Te oczy tak pan zmrużył… – kontynuuje pani z zakładu i patrzy na mnie uważnie.
– Droga pani – mrużę oczy, wstaję i podchodzę do niej. – Jestem krótkowidzem i gdy ktoś do mnie mówi albo na coś zwracam uwagę, tak właśnie skupiam wzrok – mówię. Pomijam milczeniem jej wyborny epitet, „szemrany”, bo po co mam się denerwować, prawda.
Małgoneta podchodzi obok, patrzy na moje zdjęcie na monitorze zakładu i mówi:
– Mąż się nie mruży, tylko, jak to powiedział Arcadius Mauritz, Piotr ma bardzo głęboko osadzone oczy.
Miła pani nie komentuje, może nie zna nazwiska. Ale jako pracownik zakładu fotograficznego, być może również fotograf, ma swoją wizję, a ta jest zawsze inna.
– No nie wiem – przechyla głowę przyglądając się na moją szczerą twarz patrzącą na nią z monitora. – To zdjęcie źle zaświecone jest – kwituje.
Szemranego zniosłem bez słowa, ale gdy ktoś podważa moje umiejętności błyskania, budzi się we mnie bestia.
– To źle zaświecone jest – pytam nie podnosząc głosu – czy oczy mam zmrużone?
Tak bardzo mnie korci, by powiedzieć co myślę, ale to nie jest moja pierwsza wizyta tutaj, wiem, że to taki standard, nie ma co się denerwować, prawda…
Tyle elementu rozrywkowego, wracamy do robienia zdjęć.
Wytyczne do zdjęcia dowodowego
Wszystkie wytyczne, wraz z przykładami poprawnych i niepoprawnych zdjeć są dostępne na stronie Ministerstwa oraz w postaci pliku *pdf do pobrania (linki na dole wpisu). Nie będę tutaj przytaczał wszystkich Wytycznych, zanim zabierzecie się za samodzielne zdjęcia dowodowe trzeba je samemu uważnie przejrzeć. W skrócie można powiedzieć, że takie zdjęcie musi mieć jednolicie białe tło, osoba na nim musi być zwrócona na wprost obiektywu, brwi muszą być odsłonięte, źrenice muszą być widoczne a twarz musi mieć naturalny wyraz, bez żadnych grymasów.
Wszystko jasno i prosto wytłumaczone i teoretycznie nikt nie powinien mieć żadnych problemów ze zrobieniem sobie takiego zdjęcia (o ile posiada minimum sprzętu fotograficznego i umiejętność posługiwania się nim). A skoro wszystko jest takie proste, dlaczego nigdy nie spotkałem kogoś, kto byłby zadowolony ze swojego zdjęcia w dowodzie? Nie wiem, jak wśród Waszych znajomych, ale moi zmuszeni wyciągnąć dowód, usprawiedliwiają się i uśmiechają krzywo na myśl o własnym zdjęciu. Sam jestem najlepszym przykładem! Na myśl o zdjęciu w starym dowodzie rumienię się ze wstydem :/ Dlaczego tak jest?
Dlaczego ludzie wstydzą się swoich zdjęć w dokumentach?
To proste – ludzie nie wyglądają na nich dobrze. Szukając odpowiedzi na pytanie dlaczego nie wyglądają dobrze na tych zdjęciach, proponuję porównać dwie akcje w efekcie których wychodzimy ze zdjęciem:
Sesja portretowa: wariant 1.
Umawiasz się na sesję portretową z ambitnym portrecistą. (Mniejsze znaczenie ma jak bardzo zaawansowany jest w rzemiośle, ważne, by chciał wykonać portrety najlepsze, jakie w tym momencie potrafi.) Rozmawiacie i opowiadasz o swoich oczekiwaniach i wątpliwościach. Fotograf pyta o stylizacje, w razie braku pomysłów podpowiada coś odpowiedniego. Prosi o zdjęcia w tych stylizacjach zrobione w domu, pstryknięte smartfonem w lustrze; one nie mają być ładne – o to zadba fotograf podczas sesji – one mają pomóc obu stronom wybrać lepiej leżącą odzież, bo nie wszystko, w czym się dobrze chodzi, dobrze się fotografuje (i odwrotnie). Mija chwila czasu, czujesz podekscytowania na myśl o zbliżającej się sesji. Spotykacie się, rozmawiacie.
Każdy przytomny fotograf wie, że sesją jest stresującym przeżyciem dla każdego, kto nie jest doświadczonym modelem, dlatego stara się tak prowadzić rozmowę, by rozluźnić i uspokoić modela.
Rozmawiacie, a zdjęcia robią się niejako przy okazji. Gdy pojawi się coś naprawdę fajnego, fotograf pokazuje takie zdjęcie i Ty, jako model, nabierasz pewności siebie – jesteś w dobrych rękach, będą fajne zdjęcia. Takich zdjeć na sesji powstaje bardzo wiele (różnie u różnych fotografów), ale 200 zdjęć z dwugodzinnej sesji nie jest czymś niezwykłym. Jedno od drugiego różni się tylko niewielkimi detalami, gestem, uśmiechem, spojrzeniem. Po sesji następuje selekcja – a staranne przejrzenie nawet tylko 200 zdjęć naprawdę zajmuje sporo czasu. Zdjęcia wybrane, czyli czas na retusz, z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi i technik pozwalających poprawiać drobne niedoskonałości zachowując naturalny wygląd. Gotowe.
W skrócie: Przygotowania do sesji i proces selekcji i retuszu zajmuje znacznie więcej czasu niż sama sesja. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało uważam, że dobre zdjęcia powstają znacznie wcześniej, niż na sesji – dobre zdjęcia powstają na etapie planowania i przygotowań. Sama sesja jest tylko przyjemnym epizodem w całym procesie portretowania.
Sesja portretowa: wariant 2.
Potrzebujesz zdjęcia. Wybierasz zakład, który jest blisko / po drodze. Nie znasz fotografa, ubrałeś się sam. Wchodzisz, zamawiasz zdjęcia. Fotograf prowadzi do studia, każe stanąć prosto i spojrzeć w obiektyw. Głowa prosto. Bez uśmiechu. Oczy otwarte. Błysk. Drugi, jeśli masz szczęście a fotograf doświadczenie. Dziękuję. Błyskawiczny retusz, druk i przycięcie fotki. Płacisz 40 zł za kwadrans akcji, dziękujesz i wychodzisz.
Jak myślisz z której sesji przyniesiesz lepsze zdjęcia? Nawet z tymi wszystkimi obostrzeniami, które są jasno wyliczone na stronie Ministerstwa? No właśnie.
W zakładzie robią zdjęcie „bezpieczne”, jego celem jest przyjęcie przez urzędnika a nie Twoje dobre samopoczucie. Jak to mówią „to jest zdjęcie do dowodu, ono ma być do dowodu, a nie ładne””. By była pełna jasność: rozumiem potrzebę błyskawicznego zrobienia zdjęcia. Rozumiem też, niestety, dlaczego odbywa się to tak szybko i bez uwzględnienia samopoczucia modela. Ludzie oczekują, że będzie szybko. Ludzie oczekują, że będzie tanio. To rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego potem ludzie są niezadowoleni: dostajesz dokładnie to, za co zapłacisz.
Setup oświetleniowy do zdjęcia na białym tle
W sieci znajdziecie bardzo obszerne poradniki, jak zrobić zdjęcie do dowodu z minimum sprzętu, w zasadzie nawet smartfonem. Nie będę próbował konkurować z tymi poradnikami bo i nie mam takiej potrzeby; mój setup wymaga dwóch świateł (ja użyłem dwóch lamp błyskowych).
Światło tła
Łatwo się domyślić, że najważniejsze w takim setupie jest oświetlenie tła. Tło musi być kompletnie białe, bez żadnych gradientów i dodatkowych elementów. Na szczęście zdjęcia paszportowo / dowodowe są bardzo wąsko kadrowane, dlatego równo oświetlić taki mały kawałek tła nie jest wielkim problemem.
Pierwszą lampę kierujemy na tło; to może być biała tkanina, biały karton, biała ściana – każda biała, gładka płaszczyzna się nada. Napotkałem sugestie, by zwiększać moc lampy do momentu, gdy tło będzie kompletnie przepalone a wskaźniki w oprogramowaniu pokażą wartość RGB równe 255, 255, 255. Peter Hurley nauczył nie, że nie jest to dobry sposób, a on zna się na rzeczy; portrety na kompletnie białym tle to jego znak rozpoznawczy.
Dlaczego zwiększanie mocy lampy do kompletnego prześwietlenia tła to zły sposób?
Bo w tym momencie tracimy kontrolę nad ilością światła padającego na tło; czy mamy 1% mocy światła ponad 255, 255, 255 czy 30% – widzimy tylko przepalone białe tło. I gdybyśmy mieli fotografować tylko białe tło, to nie ma problemu, ale my przecież postawimy na tym tle osobę portretowaną. A 30% mocy więcej na tle może spowodować „wyciek” tej nadwyżki światła na włosy a nawet policzki modela. I takie zdjęcia są opisane w wytycznych jako „nie do przyjęcia”. Dlatego sugeruję zwiększać moc lampy do momentu, gdy wartości RGB zbliżą się do okolic 245 czy 250 – dodatkowe rozjaśnienie takiego tła zajmuje w postprocesie tylko chwilkę, a mamy pewność, że w przypadku rozlania światła na włosy modela, wystarczy go odsunąć od tła pół kroku do przodu by problem zniknął.
W zależności od tego jaką lampą dysponujemy, możemy ją postawić dokładnie za głową modela i świecić na wprost, w tło, albo stawiamy ją trochę niżej i świecimy w górę (jak zrobiłem to ja). Na moją lampę tła założyłem specjalny modyfikator – reflektor do oświetlania tła – jego zadaniem jest kierowanie błysku tylko na tło i tworzenie ładnego owalu światła. Zamiast takiego modyfikatora można użyć zwykłego reflektora, ulepić taki z cynfolii (albo folii spożywczej) albo postawić kawałek tektury czy styropianowy kaseton pomalowany na czarno; chodzi o to, by lampę świecąca „dookoła” przysłonić tak, by świeciła tylko na tło, a nie w plecy modela.
Światło główne
Gdy światło tła mamy już załatwione, ustawiamy światło główne. Wytyczne mówią, że „twarz na zdjęciu musi być równomiernie oświetlona (niedopuszczalne są odbicia światła na skórze czy włosach i cienie na twarzy)” – czyli możemy zapomnieć o dramatycznych, rembrandtowskich portretach, a szykujemy się raczej do fotografii produktowej 😉 W zakładach fotograficznych w których miałem okazję być fotografowany, były to zwykle dwa softboksy ustawione po obu stronach twarzy. I znów, jest to setup „bezpieczny” – zdjęcie będzie płaskie i równe, może nawet schlebiające, bo przecież takie płaskie światło ukrywa większość defektów cery. Przyglądając się na wytyczne na stronie Ministerstwa pomyślałem, że zamiast takiego „flat light” równie dobrze można użyć „paramount light” z drugim światłem albo srebrną blendą od dołu, pod brodą modela. Taki setup to oczywiście klasyczny „clam shell” bardzo często używany przez fotografów beauty. Zamiast beauty disha użyłem Quadralite Hexadecagon 90; to głęboki softboks paraboliczny z podwójną warstwą dyfuzorów i gridem. Choć grid nie był konieczny, założyłem go, by trochę podnieść kontrast na naszych kościach policzkowych. W tym przypadku mógłbym użyć dwóch murzynów, to znaczy kawałków czarnego materiału (albo tektury lub pomalowanej na czarno pianki) w roli pochłaniacza światła z lewej i prawej strony naszych twarzy. Użyłem grida, bo nie miałem miejsca na dwa dodatkowe statywy, a chciałem uzyskać trochę ładniejsze, bardziej interesujące światło cały czas pozostając w Wytycznych.
Światło główne świeci centralnie na wprost naszych twarzy, z góry i w dół. Na wysokości klatki piersiowej postawiłem srebrną blendę by rozbić cienie i wprowadzić trochę dodatkowego blasku.
I to w zasadzie tyle; Jedna lampa błyskowa (Quadralite Reporter 200 TTL) za głową modela świeci na tło na granicy prześwietlenia, druga lampa (Quadralite Atlas 400 PRO TTL ) świeci od góry w dół pod kątem ok 45º centralnie w twarz. Pod brodą leży srebrna blenda, a zdjęcie robimy przez szparę między softboksem a blendą.
Gdybym zamiast dużego softboksu użył jakiegoś ostrzejszego modyfikatora, np.: reflektora lub beautydisha, pod moim nosem pojawiłby się charakterystyczny dla „paramount light” cień, ale Wytyczne mówią prost: „Twarz na zdjęciu musi być równomiernie oświetlona (niedopuszczalne są odbicia światła na skórze czy włosach i cienie na twarzy).”
Małgoneta rozkręciła się fotograficznie – chętniej bierze aparat do ręki ale przede wszystkim, zmusza mnie do pozowania. Sam jestem sobie winny, ale w sumie oboje mamy z tego mnóstwo zabawy 🙂 Tutaj przykład: ja w roli Hana Solo:
Z Małgonetą robiliśmy sobie zdjęcia nawzajem aparatem Olympus OMD E-M5 mk3 z obiektywem M.Zuiko Digital ED 75mm F1.8 – ten zestaw zapewnił nam wygodę i łatwość fotografowania; długi obiektyw (odpowiednik 150 mm na tzw. pełnej klatce) pozwalał na wydobycie twarzy z pomiędzy softboksu a blendy, a mały aparat z bardzo skuteczną stabilizacją pozwolił obyć się bez statywu i swobodne fotografować z ręki. Mógłbym zadręczać Was danymi technicznymi i opowiadać o nowoczesnej konstrukcji tego małego aparatu, ale zamiast tego zacytuję Małgonetę, która po skończonych zdjęciach powiedziała mi: „Piotrusiu, chcę taki!„.
Istotne linki
Wytyczne do zdjęć dowodowych na stronie Ministerstwa.
Aparat i obiektyw
Aparat Olympus OM-D E-M5 Mark III
Obiektyw M.Zuiko Digital ED 75mm F1.8
Lampy i modyfikatory
Nadajnik Quadralite Navigator X2 MFT (radiowy kontroler lamp błyskowych)
Lampa błyskowa Quadralite Reporter 200 TTL
Głęboki softboks paraboliczny Hexadecagon 90
oraz Grid do Hexadecagon 90
Lampa błyskowa Quadralite Atlas 400 Pro TTL
Uchwyt S-holder (w nim zamocowany jest Reporter 200 razem z czaszą do oświetlania tła)
Reflektor czasza do oświetlania tła
Akcesoria
Statyw Air 275 (na nim zawieszony jest Atlas 400 PRO wraz z Hexadecagonem 90)
Statyw Verso 200 CF (trzyma S-holder z Reporterem 200 i czaszą)
Statyw oświetleniowy Quadralite 200 cm (na nim zawieszona jest blenda w uchwycie)
Srebrna blenda 95 x 125
Uchwyt do blend Reflector Holder L
X-Rite Color Checker Passport 2 Każde z nas ma zdjęcie z tym akcesorium i na jego podstawie generowałem profil kolorystyczny dla zestawu Aparat / obiektyw / modyfikator / lampa.