Agata, belity i magia pełnej klatki

Zamiast wstępu
Któregoś wieczoru przeglądałem swój feed na Facebooku i zobaczyłem apel znajomej modelki: „Chciałabym sesję na belitach o zachodzie słońca. Mam stylizację, potrzebuję fotografa.” W pierwszym momencie pomyślałem – sesja plenerowa, złota godzina? To raczej nie moje klimaty, ale ogłoszenie wisiało już jakąś chwilę i nie widziałem chętnych w komentarzach, dlatego zapytałem jak tam, co tam i kiedy robimy? Trzeba sobie pomagać – ja zrobię to, co wymyśliła sobie Agata, a kiedyś ona pomoże mi w moich dzikich testach.

Przygotowania do sesji

O tym, że wspólnie przegadaliśmy sprawę stylizacji via Messenger, nie muszę chyba już wspominać, prawda? To absolutna podstawa każdej naszej sesji. Była połowa sierpnia, w zasadzie już po żniwach i belity, które jeszcze tydzień wcześniej leżały wszędzie, szybko znikały z pól, zwożone w bezpieczne i suche miejsca. Zrobiliśmy z Mateuszem zwiad i wywiad, określiliśmy prawdopodobieństwo, dograliśmy termin, załadowaliśmy trochę sprzętu i w trójkę z Małgonetą pojechaliśmy po Agatę. Fajnie ją było zobaczyć z daleka, stojącą przy drodze – w tym powiewnym, białym giezełku wyglądała jak rasowa południca, tyle że uśmiechała się do nas wszystkimi swoimi uroczymi piegami. Zabraliśmy ją i pojechaliśmy na wcześniej upatrzoną lokację.

Tutaj spotkała nas niespodzianka – pole było czyste. Żadnych bel zwiniętej słomy, tylko ściernisko. I meszki. Zrobiliśmy w sumie dobrych kilkanaście kilometrów i w zasadzie nigdzie nie było dobrej lokacji. Owszem, tuż na skraju miasta minęliśmy małe pole z kilkoma rolami, ale liczyliśmy na coś więcej. Niestety, czas nie działał na naszą korzyść, dosłownie i w przenośni: zapowiadano deszcze, więc rolnicy sprzątali pola w popłochu, słońce zbliżało się do zachodu i musieliśmy się szybko decydować. Wróciliśmy zatem na pole, które spotkaliśmy na samym początku i powędrowaliśmy na jego koniec, gdzie zostało jeszcze kilkanaście roli słomy.

Tutaj uwaga praktyczna: Agata do kompletu z lekką, białą koszulą miała czarne klapeczki. Były całkiem gustowne, ale nie polubiły się ze ścierniskiem. Powinienem był wcześniej o tym pomyśleć i zasugerować jej jakieś bardzo mocne buty do marszu i klapeczki na zmianę przed samymi zdjęciami.

Czas nas gonił, dlatego szybko rozłożyliśmy sprzęt, wykonaliśmy kilka testowych strzałów i byliśmy gotowi do fotografowania.

Sesja na ściernisku na trzy aparaty

Fotografowanie tak doświadczonej i fotogenicznej modelki jak Agata, ma w sobie coś z czarów; podnoszę aparat, patrzę przez wizjer, kadruję, myślę – o, ładnie. Naciskam spust migawki. Patrzę ponownie i myślę „O! Matko i córko, jak to pięknie wychodzi!”. Serio, w tym miejscu, o tej porze dnia i z tą modelką zdjęcia praktycznie same się robiły.

W momencie, gdy zdałem sobie z tego sprawę, mogłem pomyśleć o innych rzeczach, np.: o tym, że robimy zdęcia trzema różnymi aparatami: pełnoklatkowym Canon 6D, cropem Nikon D7100 i maleńkim m4/3 Olympus E-M1 mark II. Do tego mamy obiektywy Canona, Olympusa, Sigmy, Nikkora i Tamrona. I tą samą modelkę w podobnych pozach i w podobnym świetle.

Z tym podobnym światłem to trochę przesadziłem, bo słoneczko zachodzi szybko, a im jest niżej, tym wydaje się zachodzić szybciej i naturalne oświetlenie zmienia się dosłownie z minuty na minutę.

Jednak na te zmiany oświetlenia byłem przygotowany: zabraliśmy ze sobą lampę Quadralite Atlas 400 PRO TTL, głęboki softboks paraboliczny Hexadecagon 90 i statyw unoszący to wszystko (Quadralite Air 275). Było praktycznie bezwietrznie, dlatego nie trzeba było uważać na modyfikator z lampą, który w plenerze zachowuje się jak żagiel, ale za to meszki miały na nas używanie…

Na wszystkich trzech aparatach mieliśmy założone nadajniki Quadralite Navigator X2 i obaj fotografowaliśmy w trybie TTL. Od czasu do czasu, w zależności jak dużo naturalnego światła słonecznego miałem w kadrze (ustawiałem Agatę tak, by słońce zwykle było w kontrze, ale nie zawsze), zmieniałem tylko na +/- proporcję TTL. Jak zwykle podczas sesji robiliśmy zdjęcia modelki z wzornikiem X-Rite Color Checker Passport 2 – wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo mi się to przyda!

Fotografowaliśmy błyskając krawędzią softboksa, błyskając wprost, mieszaliśmy światła słoneczne z błyskowym. Czasami mieliśmy światło za Agatą, czasami z boku, a czasami całkiem od przodu – błyskiem wypełniając głębokie cienie, które wtedy powstają.

Piękny zachód słońca, ciepło, ale nie duszno, bezwietrznie. Spokój, cisza, ptaki świergoliły, meszki brzęczały. To było szybkie, wygodne fotografowanie – bardzo przyjemna sesja! Prócz meszek. Gdy wracaliśmy do domów wszyscy mieliśmy banany na twarzach (i drapaliśmy ślady po meszkach).

Przegląd fotografii i ciekawy eksperyment

Gdy zgrywałem swoje zdjęcia z Nikona i Olympusa złapałem się, że patrzę w EXIF, by rozpoznać, z którego aparatu pochodzi zdjęcie, na które patrzę. Dałem o tym znać Mateuszowi, godzinę później ściągnąłem jego rawy z Canona i dołączyłem do mojego katalogu. I teraz zrobiło się naprawdę ciekawie:

Gdyby przed tą sesją ktoś zapytał mnie, czy widać różnicę między zdjęciem robionym pełną klatką a maleńką matrycą m4/3 bez wahania odpowiedziałbym – pewnie!

Człowiek uczy się jednak całe życie, a nie ma nauki nad własne doświadczenie… Skoro ja mam problemy z rozróżnianiem zdjęć które robiłem dzień wcześniej, ciekawe, jak poradzą sobie inni? Wtedy wymyśliłem zabawę: Przygotowałem 10 zdjęć: 3x z FF, 4x APSC i 3x m4/3 i przykadrowałem je tak, by nie można było odróżnić zdjęć po samym formacie. Olympus z matrycą m4/3 ma bardziej „kwadratowy” kadr niż FF czy APSC; świetnie się to sprawdza w kadrach portretowych, zwłaszcza na IG, bo proporcję 4:5 uzyskuję maleńkim przycięciem od góry i dołu.

By jeszcze utrudnić zgadywankę, wygenerowałem ze zdjęć z wzornikiem X-Rite Color Checker Passport profile do naszych trzech aparatów i zadałem je na nasze zdjęcia. To pozwoliło mi na szybkie ujednolicenie zdjęć z trzech aparatów i pięciu obiektywów różnych firm. Wyretuszowałem wszystkie w bardzo podobny sposób, zmniejszyłem do rozmiarów internetowych, zrobiłem ankietę z pytaniami i puściłem info w świat (czytaj: dałem linkę do ankiety na fotograficznych grupach facebookowych).

Zebrałem w sumie 120 głosów. Było ich kilka więcej, ale niektórzy nie byli zadowoleni z wyniku, jaki uzyskali i próbowali odpowiadać ponownie – po tym, gdy już zobaczyli wyniki. Te głosy łatwo było znaleźć i usunąć, bo ponownie podawali ten sam adres e-mail 😉

To nie był konkurs, nie przewidziałem nagród, więc nikt nie powinien czuć się źle, nie trafiając w 10. To naprawdę było bardzo trudne zadanie!

Czy odróżnisz zdjęcie z FF od tego z m4/3

Pora na podanie i omówienie wyników:

– 29% ankietowanych odgadło i dobrało prawidłowo matrycę do 1 lub 2 zdjęć;
– 25% ankietowanych odgadywało i oznaczało prawidłowo 3 zdjęcia;
– 37% ankietowanych oznaczało prawidłowo 4-6 zdjęć;

Potem było bardzo długo nic i nagle jeden głos z wynikiem 8/10! Właściciel TN Studio w Lublinie, Tomasz Nóżka. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego wyniku! Tomek, gratuluję znakomitego oka i znajomości tematu!

Przeglądając zdjęcia i wyniki ankiety dla każdego z nich zauważcie, jak łatwo było się pomylić! Zwłaszcza zdjęcia nr 5, 6 czy 8 – popatrzcie uważnie na to, jak sami odpowiadaliście. To może być bardzo kształcące świadomość zajęcie, zwłaszcza przed kolejnymi zakupami 😉

Podsumowując moje doświadczenie: każdym aparatem można zrobić interesujący portret. Warunkiem koniecznym jest dobre światło oraz interesująca i chętna do współpracy modelka.

Najwięcej problemów przysporzył wszystkim portretowy obiektyw Olympusa 45mm (odpowiednik 90 mm na FF) ze światłem 1.2 To dowód na to, że jeśli zależy nam na dużym rozmyciu tła, nie musimy posiadać pełnej klatki, choć trzeba użyć jasnego obiektywu.

Podziękowania i linki

Takiej sesji w żaden sposób nie można przeprowadzić samemu, powtórzę się, ale fotografia to gra zespołowa. Cieszę się, że zrozumiałem to w miarę szybko a dzięki temu mogę pracować z fantastycznymi ludźmi:

Agata Hofman, znakomita modelka portretowa, gorąco polecam! Znajdziecie ją na Facebooku i na Instagram.

Mateusz to człowiek, dzięki któremu w ogóle mogliśmy zrealizować nasz plan. Zawsze się cieszę na myśl o naszych kolejnych sesjach, a tymczasem zerknijcie na Instagram Mateusza.

Małgosiu, bez Ciebie zaplątałbym się we własnych sznurówkach. Przybijcie serducho Małgonecie na Insta!

Sprzęt którego użyliśmy podczas tej sesji

Aparaty:
Olympus OM-D E-M1 Mark II
Nikon D7100
Canon EOS 6D

Obiektywy:
Olympus M.Zuiko Digital ED 45 mm f/1.2 PRO
Sigma 18-35mm f/1.8 Art DC HSM
Canon EF 24-70mm f/2.8L II USM
Sigma Art 35mm F1.4 DG HSM
Tamron SP 90mm F/2.8 Di VC USD

Nadajniki, lampa błyskowa i softboks:
Quadralite Navigator X2 (w wersji C, N oraz MFT)
Quadralite Atlas 400 PRO TTL
Głęboki softboks Hexadecagon 90

Akcesoria:
Statyw Quadralite Air 275
Torba na lampy Quadralite Mobile
Wzornik koloru X-Rite Color Checker Passport 2

Bardzo dziękuję Quadralite, Olympus PolskaX-Rite Photo Poland za pomoc w zorganizowaniu tej sesji!

Bez Was nie zrobiłbym tych zdjęć i nie byłoby materiału do porównań; ani zabawy ani wiedzy ani inspiracji 🙂

Comments are closed.