Sesja z Weroniką

Weronika W.

Na sesję z Weroniką umówiliśmy się trochę z przypadku; w piątek o świcie robiliśmy sesję biznesową dla kolegi startującego w wyborach samorządowych, a popołudniem, robiąc zakupy, spotkaliśmy Weronikę. Od słowa do słowa i następnego dnia, w sobotę, w porze obiadowej, zamienialiśmy jej salonik w studio fotograficzne. Wiecie, standardowa procedura, gdy się chce komuś zrobić portret: znosi się torby ze statywami, lampy, modyfikatory i przytulne mieszkanie zmienia się na czas sesji na ciasną, wypełnioną sterczącymi w najdziwniejszych kierunkach metalowymi prętami, klatkę. Standard, zawsze to samo. Za to zaskoczeniem dla nas było, jak sprawną gospodynią jest Weronika; prócz tego, że sama się malowała i czesała, w międzyczasie pichciła obiad dla nas wszystkich. Cóż mogę powiedzieć - jestem bardzo zadowolony z tej sesji, była pyszna!

Ustawienie światła

Kilka słów dla fotografów zainteresowanych sprzętem i ustawieniem świateł.

Nastawiliśmy się na raczej bliskie portrety, Weronika miała siedzieć, a patrząc na jej perfekcyjny makijaż uznałem, że klasyczny „clamshell” będzie najbardziej odpowiedni; trochę portret, a trochę beauty.

Clamshell, czyli „na muszelkę” to bardzo popularny setup oświetleniowy wśród fotografów beauty i tych, którzy dysponują mniejszym arsenałem sprzętu. Skąd, taka zoologiczna w końcu, nazwa na określenie sposobu ustawienia świateł? Przypomnijcie sobie, jak wygląda perła znaleziona w małży. Górna pokrywa, dolna, a po środku perła. Widzicie to? To teraz górną pokrywę muszli zamieniamy w beauty disha, dolną w srebrną blendę, a zamiast perły sadzamy modelkę. Górne światło oświetla twarz, zwykle tak, by uwydatnić kości policzkowe, a blenda od spodu odbija w górę resztki padającego na nią z górny światła. W ten sposób, mamy bardzo mocne światło na twarzy i subtelne (relatywnie, srebrna płaszczyzna potrafi sporo odbić) rozbicie cieni pod brodą modelki. Prosty, bardzo skuteczny setup i jeśli nie założymy grida, możemy jednocześnie, cały czas jedną lampą, oświetlić trochę tła za modelką. A jeśli tylko mamy ochotę (i dodatkowe światła) możemy dodawać kolejne warstwy oświetleniowe - kontur włosów, okolice ucha, tło za modelką etc. W linkach na dole podsunę Wam kilka przykładów na moim Pintereście, a tymczasem, wróćmy do ustawienia świateł.

Ja miałem do dyspozycji trzy lampy błyskowe Quadralite Reporter 200 TTL którymi sterowałem za pomocą Navigator X2: pierwszą lampę zamocowałem w głowicy Twin Head S-Holder która z racji mocnego pilota w głowicy, będzie moim światłem głównym. Na ten zestaw założyłem srebrny, 70 cm beautydish. Drugiego Reportera wetknąłem do uchwytu S-Holder (to taki uchwyt na spedlite z mocowaniem Bowens), na nim zamocowałem klasyczny reflektor z wrotami i całość osadziłem na statywie oświetleniowym. Ta druga lampa będzie błyskać kontrą na włosy modelki od naszej lewej strony. Na końcu, bezpośrednio za modelką, trzeci Reporter delikatnie błyska na tło (czyli ścianę salonu) przez niebieską folię. Jak na clamshell przystało, przed twarzą modelki, nisko. srebrna blenda, której zadaniem jest odbić trochę światła padającego z góry i rozbić cienie pod szyją.

Weronika W, Clamshell Light SetUp
Weronika W, Clamshell Light SetUp

Taki setup sprawdza się doskonale, ale gdybym mógł zamiast blendy użyć czwartego Reportera zamkniętego w softboksie, miałbym większą kontrolę nad wypełnieniem cieni. Może kiedyś, gdy powiększę swoja bazę sprzętową, będę miał okazję spróbować takiego bardziej zaawansowanego setupu clamshell.

Większość zdjęć na tej sesji wykonałem obiektywem Sigma 18-35 Art @35mm, ale użyłem też obiektywu Nikkor 50 mm 1.8G Niezależnie od obiektywu, parametry ustawione w puszce były takie same: przesłona F/2.8, ISO 100 i czas kłapnięcia 1/250 sekundy. Potraficie rozpoznać, które zdjęcia którym obiektywem zrobiłem? Profilowe się nie liczy, bo w stopce obrazka z Capture One Pro widać ;)

Sesja portretowa

Mieliśmy sporo czasu, atmosfera była bardzo dobra, wszyscy dobrze się bawiliśmy, dlatego nie napiszę „szybko zrobiliśmy kilka strzałów”, fotografowałem powoli, niespiesznie, dużo rozmawialiśmy, Weronika przebierała się trzy razy, a w międzyczasie fotografowałem młodszą siostrę, Kasię. Gdy i młoda się rozochociła i pobiegła „zmienić outfit i przygotować propsy” na stołeczku przed obiektywem posadziłem nawet Mateusza, chłopaka Weroniki.

Lubię słuchać historii, które podstępnie wyciągam na sesji od moich modeli; oni się luzują, zapominają (relatywnie), że celuję w nich obiektywem. Bo umówmy się - to nie jest komfortowa sytuacja, gdy lampa świeci Ci w oczy, siedzisz otoczony dziwnymi akcesoriami a w sumie obcy facet patrzy na ciebie przez czarny słoik. A skoro już mówię o lampie, co świeci w oczy - mocny pilot do światła głównego ma jedną, dla mnie niepodważalną wyższość nad wszelkimi spedlightami i „czystym strobingiem” - jasne światło, prosto w oczy, zwęża źrenice oczu modeli i pojawia się więcej kolorowej tęczówki.

Weronika W
Weronika W
Weronika W
Weronika W
Weronika W
Kasia W
Kasia W
Mateusz

Przyznam, że uwielbiam fotografować amatorów, naturszczyków, czyli normalnych, zwykłych ludzi. Owszem, pracy w trakcie sesji i przy retuszu jest zwykle znacznie więcej, efekty nie zawsze są spektakularne, ale dopiero wtedy czuję, że to są „moje” zdjęcia. Patrzę potem na gotowe efekty z sesji i myślę „acha, jestem w tym miejscu, że to i to wychodzi mi sprawnie, ale tutaj i nad tym muszę popracować”.

Sesje z doświadczonymi modelkami przebiegają inaczej - wszyscy wiedzą, co i jak mają robić, efekty są zwykle znakomite, publiczności bardzo się podoba. Tylko ja czuję się nie do końca spełniony. Być może sobie coś wkręcam, a być może też tak macie. Macie?

Retusz

Retusz jest ważny. Retusz zawsze był ważny, ale w epoce fotografii cyfrowej, zdjęcie z puszki jest tylko półproduktem. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego niektórym tak trudno przychodzi zrozumienie tego?

Nie dalej jak wczoraj na jednej z facebookowych grup foto potknąłem się o interesującą, ale złą techniczną fotografię. Autor, miłośnik przyrody w opisie swojego zdjęcia oświadcza: „Nie retuszuję swoich zdjeć, chcę, by były naturalne a już niedługo kupuję nowy aparat.” Bardziej mnie smucą niż śmieszą takie oświadczenia, bo to nie pierwsze w tym stylu które widzę.

Jeśli samodzielnie nie retuszujesz swoich zdjęć, pokazujesz „jotpegi prosto z puszki” to wiedz, że twoje zdjęcie jest retuszowane, czasami bardzo intensywnie.

Twoje zdjęcie prosto z puszki jest retuszowane przez wyszukane i skomplikowane algorytmy, jakie zaszyli w twojej puszce anonimowi inżynierowie Nikona, Canona, Fuji czy jakiej tam marki masz aparat. Oddałeś całą robotę w ręce bystrego Azjaty, dlatego takie zdjęcia wyglądają często bardzo atrakcyjnie, ale nie mów „uważam, że retusz to oszustwo”. Powiedz wprost „nie znam Photoshopa”, będziemy bliżej prawdy.

Wy, którzy tutaj dotarliście wiecie, że retusz jest ważny, więc nie przeciągajmy ;)

Weronika, 1 etap retuszu: Capture One Pro
Weronika, 2 etap retuszu: Capture One Pro, Skin Tone
Weronika, 3 etap retuszu: Photoshop

Wszystkie RAW’y z tej sesji zaimportowałem przez Adobe Lightroom Classic - nie ma dla mnie lepszego programu do katalogowania i zarządzania biblioteką zdjęć. Zdjęcia starannie otagowałem słowami kluczowymi, dzięki czemu w przyszłości będę mógł je błyskawicznie odnaleźć. Następnie zaimportowałem je do katalogu Capture One Pro, co trwa znacznie dłużej i jest marudne. Ale potem jest już tylko z górki - ze zdjeć wcześniej wyselekcjonowanych i ogwiazdkowanych w Ligtroom stworzyłem kolekcję, i tam, zdjęcie po zdjęciu wywołałem swoje fotografie.

W Capture One Pro, jak zwykle, tworzyłem kolejno warstwy, na których dodawałem niezbędne korekty - zwykle są to lokalne rozjaśnienia i przyciemnienia, więc nazwijmy to „dodge and burn”. Tło za modelką, potem oczy, czasami dodatkowo usta i na końcu, ale nie najmniej ważna - karnacja. Jak wcześniej pisałem, narzędzie Color Editor/Skin Tone jest fenomenalne, choć wymaga oswojenia.

Tak przygotowanego RAW’a renderuję i otwieram w Photoshopie. I choć na zrzucie ekranu widzicie dobrych kilka warstw, praca nad nimi jest szybka i przyjemna. Zwłaszcza, jeśli tak jak Weronika, modelka ma starannie przygotowany makijaż. W Photoshopie robię kolejno: drobne poprawki w Liquify, potem usunięcie tych kilku mankamentów cery i równanie przejść tonalnych na skórze. W przypadku gdy pracuję nad zdjęciem kobiety, schodzi mi na to dobra chwila, przyznaję. A potem moje ulubione malowanie światłem - na zrzucie możecie zobaczyć w jaki sposób podbijam Highlights’y w końcowym etapie. Takie zdjęcie zapisuję i znów w Capture One Pro nadaję ostateczny szlif, kładąc klimat światłem i kolorem. Ostatni zrzut ma dwa panele krzywych Curves, zauważcie, że inaczej „krzywię” w RGB a inaczej w luminacji.

Posłowie

Ot i cała historia, mam nadzieję, że nie zanudziłem i każdy dowiedział się lub podpatrzył cokolwiek interesującego dla siebie?

Zwyczajowo, na samym końcu linki, które uznaję za godne uwagi:

Nikkor 50mm 1.8G: http://bit.ly/2SOCkPG
Sigma 18-35 1.8 Art: http://bit.ly/2E5aDic
Przykłady bardziej lub mniej zaawansowanych „muszelek”: http://bit.ly/2AOd1Gz
Srebrny beautydish 70 cm: http://bit.ly/2Az3Fyp
Reporter 200 TTL: http://bit.ly/2xHhFnL
S Holder: http://bit.ly/2RvNM16
Navigator X2: http://bit.ly/2PBdL75
Głowica Twin Head S-holder: http://bit.ly/2xDgGoE

Comments are closed.