DreamBook od Najlepsze Foto

Czyli o tym, dlaczego moje drukowane portfolio nie jest takie "dream", jak sobie wymarzyłem.

Wracam na chwilę do zeszłego maja, do cyklicznej imprezy, którą miałem okazję współorganizować w Grupie Fotografów Lubelskich, czyli do XI Lubelskich Dni Fotografii i super promocji, jaką przygotowało dla nas NajlepszeFoto.pl - wydruk portfolio w pakiecie Complete DreamBook w wyjątkowo atrakcyjnej cenie.

Do tej pory, jedynym albumem z moimi zdjęciami była fotoksiążka, jaką wydrukowało dla mnie Saal-Digital. Przez długi czas był to dla mnie synonim jakości i sprawnej obsługi. Ale, jak to w życiu bywa, do czasu. Do czasu, aż nie zobaczyłem albumów wyprodukowanych przez NajlepszeFoto.

Pierwszy raz miałem okazję dotknąć ich produktów właśnie podczas majowego eventu, to, co zobaczyłem na ich stoisku zrobiło na mnie kolosalne wrażenie! Dodajmy do tego opinię, jaką wystawili NajlepszeFoto moi koledzy, zawodowi fotograficy ślubni i rodzinni, i nic dziwnego, że postanowiłem: chcę mieć tak wydrukowane portfolio!

Zatem, wybrałem 37 najlepszych fotografii, jakie udało mi się do tej pory zrobić i na sam koniec jeszcze jedno, z własną gębusią i kawałeczkiem tekstu o sobie. Inaczej musiałbym zostawić pustą kartę, bo ostatnia rozkładówka jest tak mocna, że nic nie było w stanie jej przebić. A ja, na zdjęciu autorstwa mojej ukochanej Małgonety, swoim skromnym i łagodnym spojrzeniem, miałem po prostu zamknąć album. Chciałem mieć album, który będę mógł z dumą pokazywać moim przyszłym klientom. Chcę mieć portfolio wydrukowane tak, by nie było wątpliwości, że jest to produkt premium!
Prawie się udało.

NajlepszeFoto i ich edytor OnLine

W tym miejscu muszę wspomnieć o edytorze, w jakim NajlepszeFoto każe mi budować album; edytor jest zbudowany w technologi Flash i jest dostępny tylko z poziomu przeglądarki. Takiej, która jeszcze supportuje tak archaiczne technologie. Znów poczułem się młody, bo edytor NajlepszeFoto pamięta chyba rok 2001; nie ma takich słów, by nie obrażając, powiedzieć, co o tym myślę.

Zdjęcia wgrywam w dobrej jakości, ale w edytorze widzę podgląd tak słaby, że nie byłem w stanie w to uwierzyć! WTF!? (czyli w dowolnym tłumaczeniu: Ależ, jak to?) Wykonałem telefon do przyjaciółki, która potwierdziła moje obawy; edytor NajlepszeFoto jest starszy niż jej dzieci i podglądy faktycznie wyglądają, jak rozmazana patykiem kupa. Ale - dodała na pocieszenie - wydrukowane zdjęcia wyglądają naprawdę dobrze.

Przygotowałem zatem jakieś bardziej cywilizowane rozwiązanie, czyli kolekcję w ®Adobe ©Lightroom Classic, wybrałem moduł Book i tam stworzyłem album tak, jak go widziałem od początku do końca. Następnie wyeksportowałem wszystkie użyte zdjęcia do oddzielnego katalogu, automatycznie numerując je od 1 do 38.

Saal-Digital trzy lata temu przepraszało mnie, że nie mają pluginu do ©Adobe Lightroom, ale okazało się, że ich aplikacja jest całkiem spoko. A NajlepszeFoto?

Najpierw musiałem uruchomić wtyczkę Flash. A to wcale nie jest takie oczywiste - nawet jej twórca, Adobe® wycofało się prawie dwa lata temu z wspierania swojej dziurawej technologii, więc, nie chcąc psuć sobie sprawnie działającego systemu, doinstalowałem przeglądarkę Chrome, która w tym roku jeszcze wspiera Flasha. Milcząco zakładam, że NajlepszeFoto ma już własną aplikację do tworzenia swoich albumów?

By oddać sprawiedliwość: edytor NajlepszeFoto ma więcej szablonów stron, niż Adobe Lightroom, i gdybym miał zaufanie do tego edytora, a podgląd wyglądał tak, jak powinien wyglądać w edytorze, bądź co bądź - wizualnym - spokojnie bym z niego korzystał.

Complete DreamBook

Złożyłem zamówienie. Przesyłka została nadana w poniedziałek i już we wtorek kurier dostarczył mi pudło do domu. Bardzo szybko i sprawnie. Otwieram paczkę - zaskakująco duże pudło - w środku kolejne, dodatkowo zabezpieczone. Myślę sobie - nie ma skuchy, warto było, w końcu NajlepszeFoto!  Otwieram, wyciągam broszurkę, paragon, odwijam bąbelkową folię i patrzę -

- dlaczego na moim wymarzonym DreamBooku są białe ślady palcowania/kleju?
Białe ślady widzę na kasecie, białe ślady widzę na czarnej okładce albumu. Nie wygląda to dobrze, nie wygląda to jak produkt premium!

Przeglądamy album - zdjęcia wyglądają kapitalnie, wydruk jest najwyższej próby: detal, kolor, kontrasty, nasycenie. Po prostu - fantastycznie! Tutaj nie ma co opowiadać, zdjęcia albumu, które zrobiłem tylko w części oddają urok tego produktu. Dreambooka trzeba mieć w rękach, trzeba go dotknąć i zobaczyć na własne oczy!

Oglądamy album drugi raz i nagle Małgoneta pyta - A gdzie Paweł i gdzie Kaśka? Gdzie Agata i gdzie Boczu?  Strony się skleiły, pominąłeś? - Pozostawiam jej pytanie bez odpowiedzi i szybko przeglądamy album raz jeszcze. I jeszcze raz. Z 37 (trzydziesty siedmiu) starannie wybranych fotografii nie widzę 5 (pięciu) sztuk.

Nie widzę trzech rozkładówek w albumie, który projektowałem ponad 14 godzin (wiem, bo monitorowałem czas pracy przez Toggle).

Gdy ustawiłem już wszystkie zdjęcia w edytorze online NajlepszeFoto, przeglądałem album w tą i z powrotem chyba tuzin razy. Wiedziałem, że to kosztuje konkretne pieniądze, dlatego dołożyłem wszelkich starań, by pomimo topornej technologii przygotować album, który będę pokazywał z dumą. Dopiero, gdy oboje z Małgonetą byliśmy pewni, że właśnie tak ma wyglądać nasze portfolio, kliknąłem przycisk "Zamawiam".  Przyznaję -  nie sprawdziłem, jak wygląda makieta w edytorze po kliknięciu "Zamawiam z obowiązkiem zapłaty". No bo co może się stać, prawda? A jednak -

- trzy rozkładówki po kolei, fotografie między 27 a 34 po prostu wyparowały.

Zdjęcia, na których zależało mi bardziej, niż na setce innych - znikły. Pięć fotografii, trzy pełne rozkładówki. Nie wiem kiedy, nie wiem jak. Dowiedziałem się o tym dopiero, gdy przeglądałem album, który wręczył mi kurier.
Natychmiast siadłem do komputera, zalogowałem się do edytora online NajlepszeFoto i sprawdzam podgląd - w projekcie, jaki teraz widzę, nie ma kompletu moich zdjęć; wgrałem 38 fotografii, ustawiłem je w kolejności od 1 do 38 i po zapisaniu i wysłaniu zamówienia cześć z nich wyparowała. Nie losowo, nie przypadkowo, tylko dokładnie jedno po drugim. Zakładam, że to jakiś bug, wypadek przy pracy, ale rozczarowanie, jakie wtedy poczułem, było bardzo silne.

O jakości i wykonaniu DreamBooka

Oglądamy album - fotografie wyglądają fantastycznie, dokładnie tak, jak chciałem, by wyglądały. Pierwsza strona, druga strona, trzecia strona - zaraz. Co to ma być? Dlaczego fotografia zaplanowana jako rozkładówka ma taką błyszczącą przerwę między kartami? Przyglądam się uważnie; Piotrek toczący oponę ma milimetrową przerwę między klejonymi stronami, praktycznie przez środek głowy. Wygląda to fatalnie! Dodatkowo, wystarczyło podnieść jedną kartę, a światło z okna przebija nie tylko przez ciemną fotografię i pokazuje zdjęcie wydrukowane na drugiej stronie karty, to jeszcze szpara łączenia świeci niczym miecz świetlny przez środek albumu!

W DreamBooku od NajlepszeFoto rozkładówka to dwa, sklejone ze sobą zdjęcia. Taka technologia, dałoby się przeżyć, ale jest coś, co dyskwalifikuje ten album z produktów klasy premium: to fakt, że różne rozkładówki mają różnej średnicy klejenie - ta szpara przez środek raz jest bardzo widoczna, raz tylko trochę, a raz wcale.

Brak powtarzalności i pewności, jak będzie wyglądało moje zamówienie.
To nie jest produkt premium!

Podsumowując

Gdybym miał podsumować zestaw Complete DreamBook od NajlepszeFoto, powinienem rozbić takie podsumowanie na dwie części: pierwszą, omawiającą jakość wydrukowanych fotografii i drugą, opisującą "customer experience". Zrobię jednak szybkie "za" i "przeciw":

Za
  • Błyskawiczna realizacja zamówienia
  • Fantastyczna jakość wydruku fotografii!
Przeciw
  • Fatalnie wyglądający podgląd w Edytorze Online
  • Zniknięcie części fotografii po złożeniu zamówienia
  • Różnej szerokości szpary pomiędzy klejonymi stronami
  • Płócienna okładzina łapie kurz i wszelkie drobinki

Zestaw Complete DreamBook miał być wyjątkowym, ekskluzywnym produktem. Czymś, co miało sprawić, bym czuł się dumnie pokazując moje portfolio potencjalnym klientom. Tak się nie stało.
Owszem, wydrukowane zdjęcia wyglądają wprost fantastycznie, będę to powtarzał do znudzenia. Jednak plamy na okładce kufra, plamy na okładce albumu, różnej szerokości szpary pomiędzy stronami rozkładówki i brak prawie 15% z takim trudem wybranych fotografii sprawiają, że do całości produktu podchodzę bardzo ostrożnie.

Comments are closed.